Jeszcze w wakacje, 29 sierpnia w OK w Sejnach, z
inicjatywy SETI, odbyło się kolejne spotkanie Przyjaciół Edukacji, na którym o
leśnej pedagogice opowiadał nam dr psychologii Piotr Rycielski.
Odkrywanie wieloryba, czyli finka w ręku przedszkolaka
Opowiadał nam o swoich pierwszych
doświadczeniach z edukacją leśną w Norwegii – całoroczną, więc akurat jego
pierwsza wizyta miała miejsce zimą. Dzieci mimo śniegu były na dworze przez 8
godzin, bez ciepłego posiłku, bo nie można nazwać takim posiłkiem gotowanej
przez nich nad ogniskiem zupy z szyszek i innych darów lasu. Mogły również
ogrzać się, przytulając się do przedszkolnego psa i przebrać w drewnianej szopce
– podstawowym wyposażeniem dzieci jest kilka zmian ubrań, w tym skarpetek. Do
wyposażenia należy również ostra finka, której dzieci używają np. do odkrywania
ukrytego w kawałku drewna wieloryba (grupa dzieci spędziła na tym zajęciu cały
dzień), ale także do pozyskiwania różnych edukacyjnych materiałów czy budowy
igloo, szałasów i zabawek.
Zdrowy brud z lasu
Podobnie jest w kilku przedszkolach
istniejących w Polsce. Piotr Rycielski odwiedził te przedszkola przygotowując
raport na ich temat i opracowując standard opiekuna leśnego przedszkola dla
potrzeb MEN.
Polskie placówki
potwierdzają wnioski z tych skandynawskich: dzieci nie chorują, mimo styczności
z „brudem z lasu” nie ma przypadków grypy żołądkowej, wypadki zdarzają się nie
częściej niż w zwykłych szkołach. Trudno jednak wytłumaczyć to pracownikom
Sanepidu, które żądają sterylnych warunków. Jednak gra jest warta świeczki.
Przebywanie w leśnym przedszkolu bardzo pozytywnie oddziałuje na dzieci.
Następują zmiany w hierarchii grupowej, te dzieciaki do tej pory problemowe,
często diagnozowane jako dzieci z ADHD, zazwyczaj świetnie sobie radzą, są
najlepszymi „inżynierami” przy budowaniu tamy, przewodzą grupie, są znakomitymi
organizatorami i wytrwale pracują.
Liczyć można nawet zasuszone zwierzęce
kupy
W lesie potrzeby dziecka
są zaspakajane a jednocześnie realizowana jest podstawa programowa. Do liczenia
wykorzystuje się naturalne materiały: szyszki, patyki czy zwierzęce wysuszone
kupy. To też doskonały materiał do prac plastycznych. Przedszkolaki uczą się
więc nie tylko przyrody, ale wszystkich przedmiotów i kompetencji
kluczowych.
A w Puszczy Augustowskiej?
Okazuje się, że już funkcjonują takie
wakacyjne przedszkola. W Augustowie Magda Śleszyńska prowadzi wakacyjne
leśno-wodne przedszkole, również przy szkole Montessori organizowane są
wakacyjne leśne przedszkolne turnusy. W Suwałkach istnieje punkt przedszkolny
Ogródeczek inspirowany pedagogiką leśnych
przedszkoli, pedagogiką waldorfską, reggio emilio i innymi. Być może powstaną
następne. Na naszym spotkaniu były osoby zainteresowane tego rodzaju
inicjatywami i życzymy im sukcesów w zakładaniu takich przedszkoli i powodzenia
w kontaktach z Sanepidem, bo to ta instytucja ze swoimi przepisami okazuje się
być największą przeszkodą.
Niech nauka pójdzie w las
Jeśli
jednak nie możemy sobie pozwolić aż na tak radykalną zmianę, by przenieść
nauczanie do lasu, pozwólmy uczniom naszych przedszkoli i szkół więcej czasu
spędzać na zewnątrz. Mamy do tego wszak znakomite warunki: lasy, jeziora, pola
i łąki; edukacyjne ścieżki w lasach państwowych, park narodowy i krajobrazowy.
Korzystajmy z tego bogactwa nie tylko od święta, ale w codziennej praktyce.