Najpierw cytat z okładki:
"Jeśli chcesz zbudować dom, nie potrzebujesz od razu rad na
temat wyposażenia wnętrz. Potrzebujesz inżyniera lub architekta, który wie, jak
zaprojektować solidny i wytrzymały budynek oraz z jakich materiałów należy go
wykonać. To samo dotyczy konstrukcji, jaką jest system szkolnictwa. W „budynku” edukacji odpowiednikiem prawidłowo obliczonej
statyki są motywacja do zdobywania wiedzy, gotowość uczniów, nauczycieli i
rodziców do współpracy oraz ich zdolność do kształtowania takich relacji, które
będą fundamentem dobrego nauczania i uczenia się. (…) Potrzebna jest dziś
neurobiologia szkoły."
W sytuacji w jakiej znalazła się nasza szkoła reformowana przez obecny rząd, słowa Joachima Bauera są niezwykle ważne:
"W wielu krajach system edukacji jest w znacznej mierze katastrofalny,
i chociaż to fakt powszechnie znany, praktycznie nic się nie zmienia. Znaczny
odsetek młodych ludzi opuszcza mury szkolne bez przygotowania do kontynuowania
nauki – i bez przygotowania do życia.(…) Pozwalamy na to, by wielu młodych
ludzi – przede wszystkim z niższych, słabo wykształconych warstw stanowiących
większą część społeczeństwa – wyrastało w świecie, w którym mało kto wykazuje
zainteresowanie ich edukacją i rozwojem osobowości i gdzie coraz częściej –
zwłaszcza młodzi mężczyźni – doświadczają pogardy i wpadają w błędne koło braku
perspektyw, cynizmu i przemocy. Niejeden z nich pewnie uzyskałby świetny wynik
w teście (…) sprawdzającym biegłość w zabijaniu wirtualnych wrogów na konsoli
gier . Mówiąc krótko, ogromna część absolwentów opuszczających szkoły nie
nabywa w nich żadnej z tych cech, które przygotowują człowieka do życia: wiary
w siebie, wewnętrznej motywacji, solidnej wiedzy oraz kompetencji społecznych i
emocjonalnych."
Dalej Joachim Bauer pisze o tym, jak szkoła się zmieniła od czasów, kiedy my sami byliśmy uczniami. Myślę, że wielu rodziców nie zdaje sobie sprawy z tego, że dzisiejsza szkoła jest zupełnie inna. A politycy nie mają świadomości tego, że nie da się wrócić do systemu, który był kiedyś, bo taka szkoła jak dawna ośmiolatka, choćby była najlepsza, nie da się w żaden sposób odtworzyć. Według autora książki "Co z tą szkołą?" :
"Szkolna rzeczywistość dziś wygląda zupełnie inaczej niż
jeszcze w późnych latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Wtedy pewny siebie i
trzymający się czytelnych reguł nauczyciele nie mieli problemów ze „sformatowaniem”
konfliktowej sytuacji i przywróceniem porządku w klasie, ponieważ między
szkołą, rodzicami i całym społeczeństwem istniał jasno określony sojusz
zbudowany na głębokim przekonaniu, że edukacja jest sprawą niezwykle ważną, a
dzieci i młodzież potrzebują wsparcia. Jednakże oprócz tej społecznej umowy
istniał jeszcze inny, być może o wiele ważniejszy sojusz (nieoficjalny i
niekoniecznie uświadomiony) – między uczniami i szkołą. Uczniowie wiedzieli, że nie mogą podcinać gałęzi, na której
sami siedzą, będącej dla nich bazą do wspinania się na wyższy poziom, dlatego
też funkcjonowali w obrębie narzuconych
przez szkołę struktur i trzymali się obowiązujących zasad. W tym punkcie zmiany,
jakie zaszły w systemie szkolnictwa w ostatnich latach, są radykalne (…)"
"Dzisiaj zajęcia lekcyjne nie są już tak „sformatowane” jak
jeszcze przed niespełna dwudziestoma laty, kiedy na wchodzącego do klasy
nauczyciela czekali gotowi do współpracy uczniowie, wykazujący wystarczająco duże
zainteresowanie materiałem. (…)", "dzisiaj w zasadzie nie ma mowy o żadnym „formatowaniu” zajęć. Nauczyciele (…)
często nie radzą sobie z tym zadaniem."
A z drugiej strony to jednak nauczyciel, według Bauera, pozostaje "najważniejszym filarem prawidłowego rozwoju szkolnictwa", nauczyciel "o silnej osobowości, mający duże doświadczenie, lubiący uczniów i
radzący sobie z główną rolą na scenie własnej pracowni."
Niezależnie od tego, więc w jakich ramach obecna reforma szkolnictwa chciałaby nas umieścić, my jako nauczyciele musimy mieć świadomość, że najwięcej zależy od nas samych. Jako rodzice zaś powinniśmy mieć świadomość, że współpraca ze szkołą jest nieodzowna w procesie edukacji naszych dzieci, i tej współpracy też trzeba się uczyć. A najważniejsze w tym systemie pozostają dzieci, dla których szkoła jest nie przechowalnią, ale miejscem wszechstronnego rozwoju i przygotowania do życia w świecie, którego nikt z nas nie zna.