Właśnie skończyłam podyplomowe studia Neurodydaktyka na WSB w Bydgoszczy, gdzie zajęcia prowadziła pani dr Marzena Żylińska.
Te studia dla mnie to czas rozwoju, poznawania ciekawych ludzi, zmiana perspektywy w postrzeganiu szkoły a poza tym wszystkim to mnóstwo bardzo interesujących książek do przeczytania.
Część z nich przeczytałam w długiej drodze na studia, w pociągach!
Do najważniejszych na pewno trzeba zaliczyć „Neurodydaktykę”
Marzeny Żylińskiej, która zbiera najistotniejszą wiedzę na temat funkcjonowania
mózgu i tego, jak w codziennej praktyce
należy tę wiedzę wykorzystywać. Mówi o tym, że musimy odejść od nauczania na
rzecz umożliwienia uczniom i im mózgom uczenia się. O tym, że trzeba odejść od
mierzenia, testowania i oceniania, bo to nie jest nauczanie, choć wielu nauczycieli
jest przekonana, że to jest właśnie istota ich pracy. Jak mówi pani dr Żylińska „Od
mierzenia jeszcze nikt nie urósł, ale wielu straciło motywację”.
Na zajęciach omawialiśmy też książki Geralda Hütera „Kim
jesteśmy – a kim moglibyśmy być” i napisaną wspólnie z Uli Hauser książkę
„Wszystkie dzieci są zdolne. Jak marnujemy wrodzone talenty”. Szczególnie
lektura pierwszej była dla mnie fascynującą podróżą tłumaczącą i scalającą moją dotychczasową wiedzę o świecie,
ludziach, społeczeństwie i kulturze. Wiele po tej lekturze mi się poukładało.
Okazuje się, że rzeczy, których doświadczamy, obserwując ludzi i świat, mają
swoje naukowe wyjaśnienie. To, że mamy mózg społeczny, że możemy dostosować się
do rozmaitych warunków życia i że to, w jakich warunkach, przyjdzie nam żyć, ma
większe znaczenie niż informacja zapisana w genach, było dla mnie
potwierdzeniem tego, co obserwujemy na co dzień. Choć oczywiście wiele rzeczy w
tej książce było dla mnie nowe i zaskakujące, np. to, że od małp
człekokształtnych nie różni nas wiele, mamy
99,5 procenta takich samych sekwencji genetycznych! A jednak różnimy
się między sobą bardzo, szczególnie pod względem zdolności i talentów, o czym
mówi ta druga książka Hütera i Hauser. Odkrycia dotyczące neuroplastyczności
mózgu wskazują, że większe znaczenie niż wrodzony talent, ma to jak mózgu
używamy. Ostatecznie „każde dziecko jest istotą zupełnie wyjątkową, a jego mózg
to twór o niepowtarzalnej strukturze”.
O tym jak odmienny jest mózg nastolatka mówi w swojej
znakomitej książce Marek Kaczmarzyk, z którym mieliśmy zajęcia na
neurodydaktyce. „Szkoła neuronów. O nastolatkach, kompromisach i wychowaniu”
też mówi o rzeczach oczywistych, znanych nam rodzicom i nauczycielom z
codzienności, ale dzięki wyjaśnieniom naukowym, niezwykle przystępnie napisanym, zyskujemy wiedzę o tym, że nastolatki nie są
takie trudne, bo tak chcą, tylko dlatego, że ich mózg jest właśnie w intensywnym
okresie przebudowy. Ta wiedza pomaga przetrwać ten czas burzy i naporu.
Doświadczyłam tego zaraz po lekturze książki, rzecz jasna w pociągu, po powrocie,
kiedy moje dziecko oświadczyło, że nie wystąpi w szkole, choć od kilku tygodni
się do tego występu przygotowywało! Na szczęście po wykładzie Marka Kaczmarzyka wiedziałam, że ten nastolatek, z którym rozmawia dziś nie jest do końca tą samą osobą, co wczoraj.
„Wypalone dzieci” Micheala Schulte- Markworta, podobnie jak
film i książka „Alfabet” pokazują presję jaką narzuca świat na dzieci w szkole,
w domu, a potem w pracy. Jako psychiatra dziecięcy, Marwort, podsumowuje w
swojej książce wiedzę wyniesioną z praktyki lekarskiej, opisuje konkretne
przypadki wśród dzieci i nastolatków, analizuje objawy i ich przyczyny oraz stawia
tezę, że „objawy nie pozwalają na żadne inne rozpoznanie niż wypalenie i
depresja z wyczerpania” i że to zjawisko narasta, a jego przyczyną jest świat
tworzony przez nas dorosłych, świat goniący za sukcesem i osiągnięciami,
oceniający i wymagający, a dzieci są tym najsłabszym ogniwem. Jako nauczycielka
i matka niestety na co dzień też dostrzegam te objawy.
„Co z tą szkołą” Joachima Bauera to mój pierwszy kontakt z
neurodydaktyką, jeszcze przed studiami. Szczególnie poruszyło mnie to, co pisze
Bauer o dzisiejszej szkole, różniącej się od tej, do której sami chodziliśmy,
tak jak wielu rodziców naszych uczniów,
tym, że dziś „nauczyciele większą część energii poświęcają na stworzenie
warunków, w których prowadzenie lekcji w
ogóle jest możliwe”, a tymczasem powinni pójść zupełnie inną drogą: postawić na
relacje, budowanie więzi, odkrywać i rozwijać mocne strony ucznia, budzić
wewnętrzną motywację, entuzjazm i pasję. Jak to robić wskazuje kolejna
znakomita lektura.
Napisana z punktu widzenia praktyka Pernille Ripp książka
„Uczyć (się) z pasją” pozwala nauczycielowi zweryfikować poglądy na
dotychczasowe sposoby i metody uczenia. Amerykańska nauczycielka opowiada o
tym, jak sama zaczynała swoją pracę od metod, które wydawały jej się
jedyne słuszne, choć jej głos wewnętrzny
mówił jej co innego. Gdy posłuchała tego głosu i głosu swoich uczniów, zmieniła swoje podejście do
nauczania. Przede wszystkim oddała klasę uczniom, pozwoliła im podejmować
decyzje, przejąć odpowiedzialność, przestała stawiać oceny, motywować za pomocą
sytemu kija i marchewki. I radzi, by każdy z nas spróbował, a na pewno nam się
uda. „W całym tym lęku, niepewności, pośród wszystkich nieprzemyślanych reform
wciąż możemy patrzeć na naszych uczniów, patrzeć, jak się rozwijają.”
I jeszcze jedna pozycja, Carol Dweck „Nowa psychologia
sukcesu” – niezbyt trafne tłumaczenie tytułu angielskiego „Mindset”. Autorka
mówi o tym, jak ważne jest nastawienie na rozwój (growth mindset), czyli wiara
w to, że każdy z nas może się rozwijać, ale najpierw musi zrozumieć, że
właściwe jest to nastawienie, w którym ceni się pracę, wysiłek, w którym
człowiek uczy się na błędach i rozumie, że uczenie się jest procesem. Pomaga w
tym wiedza o neuroplastyczności mózgu, bo wiemy już, że mózg może się rozwijać
i wzmacniać podczas nauki. Dlatego Carol Dweck stworzyła kurs dla uczniów i ich
rodziców, który pokazuje jak poprzez wiedzę o mózgu, zmieniać swoje
nastawienie.
To tyle o książkach przeczytanych do tej pory. Cieszy mnie,
że wiele jeszcze do przeczytania przede mną. Każda książka to kolejne odkrycia
i zachwyty, chociaż nie brak i frustracji czy nawet rozgoryczenia, gdy człowiek
uświadamia sobie, co robi źle i gdy nie jest pewny, czy da się z tej drogi
zawrócić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz